Świąteczna notka :D
Nieco odbiegająca od głównego wątku fabularnego, więc na potrzeby świątecznej surprise załóżmy, że żaden obcy głos nie wdarł się do mieszkania naszej pary pod koniec najnowszego rozdziału. Liczę na was i waszą wyrozumiałość xDD
P.S.
Chciałabym zadedykować ją wszystkim wiernym i odważnym czytelnikom, którzy komentują i motywują mnie do pracy oraz mojej mamie, która dopuściła mnie do komputera w wirze świątecznych przygotowań ;)
~~~~~
Hermiona leżała rozwalona na kanapie i bez zainteresowania przeglądała jakiś nudny katalog z ozdobami choinkowymi.
- Patrz, co znalazłam! - krzyknęła Pansy ze swojej sypialni.
Gryfonka niechętnie zwlokła się z łóżka i weszła do pokoju. Ślizgonka wpatrywała się w otwartą na oścież szafę z wyraźnym podnieceniem.
- No i co tam masz?
- Jeszcze nie wiem, bo to jest PREZENT. Theoś chyba zamierza mi to dać na święta.
- To czym się, że tak to ujmę, jarasz?
- Tym, że o mnie pomyślał. Przecież nie liczy się sam prezent, tylko to, że ktoś pomyślał, żeby cię nim obdarować. Może kiedyś to zrozumiesz, skarbie. - Powiedziała Pansy. - A teraz musisz mi pomóc, bo kompletnie nie mam pojęcia w czym pójść na ten bankiet. Zobacz, tę sukienkę miałam już raz u Lauren, ale przecież Katie jej jeszcze nie widziała...
Draco wszedł do mieszkania otrzepując z głowy resztki śniegu. Do Wigilii zostały dwa dni, a on kompletnie nie czuł tej całej świątecznej atmosfery. Wszystko wyglądało cały czas tak samo, żadnych ozdób, choinki...
Westchnął i skierował się w stronę ekspresu do kawy. Zdawał sobie sprawę, że chyba się uzależnił, ale nie żeby jakoś specjalnie mu to przeszkadzało. Włączył urządzenie i zaczął rozkoszować się delikatnym aromatem napoju. Gdy już kawa była gotowa, chwycił kubek i poszedł do sypialni, gdzie miał całą stertę papierów do przejrzenia jeszcze przed świętami. W takich chwilach żałował, że jest prezesem.
Porozrzucał kartki po podłodze w poszukiwaniu drobnego skrawka serwetki, na której zanotował najważniejsze dane z przypadkiem podsłuchanego wycieku informacji konkurencyjnej firmy.
Schylił się, aby zajrzeć pod łóżko i zobaczył laptopa. Pierwszy raz w życiu widział takie cudo, więc nie bardzo wiedział, co z tym zrobić. Otworzył go i na ekranie ukazał się pulpit z kilkoma ikonami. Na tapecie widniało zdjęcie roześmianej Hermiony, którą obejmował jakiś chłopak.
- Nieruchome zdjęcie? Dziwne... - mruknął do siebie Draco.
Szybko zamknął laptopa gdy usłyszał trzask drzwi. Wrzucił go pod łóżko i wyszedł z sypialni.
Hermiona weszła do salonu odwijając z szyi szalik i zsuwając z ramion płaszcz. Miała na sobie elegancką czarną sukienkę bez pleców przyozdobioną złotymi elementami.
- Ta sukienka ładnie cię... podkreśla.
- Podkreśla? - zaśmiała się gryfonka. - Popracuj troszkę nad komplementami.
- Dobrze. W takim razie bez tej sukienki byłabyś jeszcze bardziej...
- Podkreślona? - zapytała Hermiona unosząc brew.
- Tak. Dokładnie tak. - Uśmiechnął się Draco.
Dziewczyna pokręciła ze śmiechem głową i rzuciła płaszcz na fotel.
- A tak w ogóle, to czemu się tak wystroiłaś? - zapytał ślizgon pożerając ją wzrokiem tak, że aż się zaczerwieniła.
- Byłam na bankiecie razem z Pansy.
- W środku dnia? - zdziwił się chłopak.
- To był w zasadzie taki lunch służbowy, że tak to ujmę. I poznałam na nim bardzo fajnego faceta.
- Doprawdy? Ty?
- Kpij sobie ile chcesz, Malfoy. Ty mu nawet do pięt nie dorastasz.
- A mogę chociaż wiedzieć kto to jest?
- Skoro tak bardzo jesteś zazdrosny... - Hermiona posłała mu pełne prowokacji spojrzenie. - To Josh Hausberg, prezes firmy Salutem.
- SALUTEM?! Jak możesz przejść do obozu wroga?
- O co ci chodzi? To, że jest to konkurencyjna firma nie znaczy, że gorsza. Ona przynajmniej nie zanieczyszcza środowiska i nie zmusza skrzatów do niewolniczej pracy.
- A właśnie... Jak tam ten twój pozew przeciwko mnie?
- Się produkuje. Możesz być spokojny.
Hermiona demonstracyjnym ruchem chwyciła swój płaszcz i poszła do sypialni kręcąc zalotnie biodrami.
- Opanuj się, Malfoy... - szepnął do siebie Draco, gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami.
- MALFOY!!! COŚ TY ZROBIŁ Z MOIM LAPTOPEM?!
- Merlinie... - szepnął Draco zrywając się z kanapy. - Chcesz żebym zszedł na zawał?!
- TO BYŁOBY DLA CIEBIE O WIELE LEPSZE ROZWIĄZANIE!
Hermiona wyszła z sypialni ciskając błyskawice z oczu.
- Spokojnie... zapomniałaś o czymś takim jak reparo?
- Na sprzęt elektroniczny zaklęcia nie działają, idioto!
- Sprzęt... co?
Gryfonka warknęła tylko w odpowiedzi, odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami.
- Merlinie... - Jęknął Draco. - I to ma być ta świąteczna atmosfera?
- Stary, jutro jest Wigilia, a ty nawet choinki nie masz? - zapytał Blaise z rezygnacją wchodząc do mieszkania przyjaciela.
- A ty swoją się może pochwalisz?
- Ja nie muszę - wyszczerzył się Zabini. - Mam zarezerwowany hotel na Malediwach. Jadę tam z Weasleyówną.
Draco przewrócił oczami.
- No nic, stary - ślizgon zatarł ręce. - Pora skombinować ci jakieś drzewko i ozdóbki. Korzystając z tego, że Granger jest w pracy można by było tu troszkę też ogarnąć.
- Czy ty się dobrze czujesz? Może jeszcze mam jej prezent kupić? - parsknął Draco.
- To jest niegłupi pomysł... Wiesz, taka czerwona koronkowa bielizna....
Malfoy spojrzał na przyjaciela jakby miał do czynienia z kimś mocno opóźnionym w rozwoju.
- Może pójdźmy po tą nieszczęsną choinkę zanim zaczniesz mi opowiadać o swoich fantazjach.
Hermiona weszła do mieszkania i od razu poczuła, że coś jest nie tak. Z salonu dochodziło nastrojowe, przytłumione światło. Weszła do pomieszczenia i ogarnęło ją zdumienie na widok, który zastała.
W rogu salonu, tam gdzie podwyższenie łączyło się z oknem stała dwumetrowa choinka. Na kominku i pod sufitem rozwieszone były mlecznożółte lampki, a po szybach biegały reniferki ciągnąc sanie Gwiazdora.
Z blatów kuchennych zwisały bożonarodzeniowe skarpety, a do drzwi sypialni przywieszony był ogromny wieniec z kokardą.
- I jak ci się spodoba? - zapytał Draco podchodząc do Hermiony.
- Jest pięknie... - wyszeptała. - Sam to wszystko zrobiłeś?
- Trochę Blaise mi pomógł, ale posprzątałem sam, a raczej poprosiłem Theo, żeby poprosił Pansy, żeby to zrobiła, na co odpowiedział, że chyba jestem nienormalny i musiałem to jednak zrobić sam. Ale nam zostawiłem najlepszą część, a mianowicie ubieranie choinki.
Ślizgon uśmiechnął się i niczym hostessa wskazał choinkę, a w jego rękach znikąd pojawiło się pudełko jasnozielonych bombek. Hermiona skrzywiła się odrobinkę.
- Czemu wszystkie są zielone?
- Żeby pasowały do choinki, głupie pytanie..
- Chyba raczej, żeby pasowały do twojego ślizgońskiego charakteru.
- No wiesz? O co ty mnie oskarżasz, kobieto? - Draco udał oburzenie i odwrócił się.
- Okej, w takim razie sama ubiorę choinkę. - Uśmiechnęła się gryfonka, zaklęciem przywołała bombki i wskoczyła na podwyższenie. Mruknęła kilka zaklęć i ozdoby zmieniły kolor na czerwony. Stanęła na palcach i zaczęła je przywieszać.
- Hej! Tak nie ma! - krzyknął Draco i zaczął zmieniać kolor bombek z powrotem na zielony.
Hermiona krótkim zaklęciem powiesiła resztę i również postanowiła zmienić kolor tych, do których dorwał się już Malfoy.
Miotali zaklęciami po choince dobre pół godziny zmieniając kolory i wzorki, aż w końcu powstały jadowicie zielone bombki ze złotym lwem na każdej oraz krwistoczerwone ze szmaragdowymi wężami.
- Tak jest chyba sprawiedliwie, nie uważasz? - zapytała Hermiona patrząc na świąteczne drzewko.
- Nie, ale nie mam już siły na dalszą zabawę.
- Naszej choince chyba czegoś brakuje...
- No jasne! - Draco klepnął się w czoło. - Brakuje nam gwiazdy!
Szybko chwycił różdżkę i przywołał brakującą ozdobę. Gdy tylko znalazła się na szczycie, ślizgon i gryfonka spojrzeli na siebie i jednocześnie rzucili na nieszczęsną gwiazdę zaklęcie.
Rozległo się delikatne złote światełko i zamiast ozdoby na czubku choinki znalazł się złoty lew z zielonymi, wybrakowanymi skrzydłami o żółtym wężowym łbie. Zamiast lwiego, ów zwierz miał gadzi ogon z czerwonym pomponikiem na koniuszku. Łapy pokrywały łuski wyglądające jak zaśniedziałe srebro, a oczy układały się w zeza.
Oboje natychmiast zaczęli się śmiać, a Hermiona wyczarowała jeszcze na łebku stwora świąteczną czapkę.
- Jutro jest Wigilia, a my nie mamy nic na kolację.
- Mamy kawę.
- Kawa to nie wszystko, mój drogi.
- Ale i tak mamy kawę.
Hermiona westchnęła.
- Możemy upiec jakieś ciasto albo coś.
- Tak, to jest dobry pomysł - zgodził się Draco.
- Mam w notatniku kilka przepisów, możemy je przejrzeć.
Szybko wstała z podwyższenia i pobiegła do sypialni, by wrócić po chwili z czerwonym skórzanym notesem.
Draco zajrzał jej przez ramię.
- Stefanka, makowiec z wiśniami na kruchym cieście, miodownik z masą budyniową, Podchmielony Szkot... - mruczała do siebie Hermiona przeglądając przepisy.
- Podchmielony Szkot? - zaśmiał się Draco. - Zróbmy to. Albo najlepiej wszystkie.
- Zwariowałeś? Przez całą noc nie wyjdziemy z kuchni.
- Mi to nie przeszkadza... - mruknął jej do ucha.
Gryfonka odepchnęła go delikatnie od siebie.
- Dlaczego ze wszystkich ludzi na świecie trafił mi się taki zboczeniec?
- Pfff... I kto to mówi?
- Nieważne. Więc będziemy siedzieć całą noc, żeby upiec cztery ciasta i tylko to potem będziemy jeść?
- Mamy jeszcze kawę.
Hermiona wcisnęła ślizgonowi w dłoń obszerną listę zakupów oraz portfel z mugolskimi pieniędzmi.
- Ja mam niby iść na zakupy? Chyba cię coś boli... To kobiety są od tego.
- Chcesz się podzielić jeszcze jedną konstruktywną myślą? Nie? Tak myślałam. A teraz się pospiesz, bo chciałabym to wszystko jak najszybciej skończyć. - Hermiona wypchnęła Draco z mieszkania nawet nie dając mu dojść do słowa.
Szybko poszła do kuchni i otworzyła księgę z zaklęciami. Wyczarowanie sprawnego piekarnika podłączonego do prądu jest już samo w sobie trudne, a co dopiero wyczarowanie dwóch takich piekarników.
Najpierw rzuciła na kuchnię zaklęcie upychające (które swoją drogą bywa przydatne, kiedy bardzo trudno o miejsce parkingowe) i uzyskała potrzebną przestrzeń bez ingerowania w powierzchnię kuchni.
Przygryzła wargę. Przywołała w myślach obraz najbardziej wypasionego piekarnika, jakiego ostatnio widziała. Wypowiedziała miękko zaklęcie i poczuła, jak przez różdżkę opuszcza ją dużo mocy. Już po kilku minutach piekarnik stał na swoim miejscu. Hermiona szeptem wypowiedziała zaklęcie duplikujące i oparła się o blat. Nie sądziła, że będzie ją to aż tyle kosztowało. Magia potrafi być męcząca.
Odetchnęła i wyciągnęła dwa fartuszki, które położyła z boku na blacie. Zajęła się wyjmowaniem wszystkich niezbędnych naczyń i składników, które posiadała. Sprawdziła wszystkie cztery przepisy i stwierdziła, że jest w stanie zrobić ciasto na miodownik i makowca.
Gdy zmęczyła się wyrabiając ciasto, stwierdziła, że jest idiotką, bo od czego w końcu jest magia.
W tym momencie do mieszkania wszedł Draco obładowany siatkami.
- GDZIE MAM TO WSZYSTKO POSTAWIĆ? - wydarł się z korytarza.
- Najlepiej tam, gdzie stoisz! - sarknęła Hermiona nie przerywając pracy.
- Bardzo zabawne! A tak na serio, to gdzie? - ślizgon wszedł do salonu i uniósł trzymane siaty.
- Chodź tu z tym, musisz mi pomóc. Mam zrobione już dwa ciasta, a ty się zajmiesz masą orzechową, budyniową, makową, grysikową i polewą czekoladową.
- Ty jesteś nienormalna? Ja nie mam pojęcia o gotowaniu.
- Przesadzasz. - Hermiona machnęła ręką i zaczęła segregować produkty w grupy. - Trzy butelki Ognistej? Naprawdę? To miała być mugolska szkocka i w dodatku osiem łyżek. Przecież Ognista jest trzy razy mocniejsza...
- Przesadzasz. - Odparł Draco otwierając jedną z butelek i pociągając z niej sporego łyka. - Już mówiłem, nie będę tolerował żadnych mugolskich gówien.
- A ekspres do kawy?
- No może z kilkoma wyjątkami - przyznał ślizgon. - Chcesz trochę? - zapytał podsuwając dziewczynie butelkę.
Gryfonka spojrzała na niego z politowaniem i odstawiła Ognistą na bok.
- Weź lepiej tamte składniki - wskazała głową zbiór stojący na prawo od niej - i zrób ciasto na stefankę.
Draco mruknął coś niewyraźnie i zabrał się do pracy. Po dziesięciu minutach pełnych rozpaczy, latających jajek i mąki, ciasto było gotowe.
- Co teraz?
- Masz przepis. - Odparła Hermiona zajęta robieniem czterech mas i polewy jednocześnie.
Ślizgon westchnął, zajrzał do notesu gryfonki i przeczytał trzy kolejne punkty. Podzielił ciasto na trzy części i wsadził do piekarnika na piętnaście minut. Opar się o blat i otarł czoło wierzchem dłoni.
- Ciasto ma być słodkie, więc rezygnujemy z powideł. Jak się upieką już te części, to wysmaruj je masą i wpakuj do jakiegoś chłodnego miejsca, okej? - powiedziała Hermiona wpychając mu miskę z masą do rąk. - A teraz zajmiesz się ciastem na naszego Szkota.
Draco spojrzał na nią z miną męczennika.
- No i co się tak gapisz? Chciałeś ciasta, to do roboty.
- No po prostu nie wierzę... - Powiedziała Hermiona po trzeciej godzinie gotowania. - Makowiec miał być ze zwykłymi wiśniami, a ty kupiłeś wiśnie w syropie alkoholowym... Miód też miał być spożywczy, a nie pitny!
- Przecież to jedno i to samo... - Draco machnął ręką.
- No to zobaczymy jak się będziesz zataczał po tych wszystkich ciastach.
- Oj nie marudź już, trzeba skończyć tego całego Szkota.
Gryfonka podeszła do blatu, na którym leżały już dwa skończone ciasta. Makowiec i miodownik jeszcze dopieszczały się w piekarniku.
Spojrzała niepewnie na odmierzoną ilość Ognistej i polała nią stygnące ciasto.
- A co się będziemy! - powiedział Draco i stanął obok dziewczyny z dwoma butelkami whisky. Pociągnął solidnego łyka z jednej, a całą resztę wlał na ciasto.
- Czy ty jesteś nienormalny? - zapytała Hermiona, która czuła, że jej oczy robią się coraz większe.
- No co? - zapytał ślizgon.- Przynajmniej będzie ciekawie.
Po mieszkaniu rozszedł się wdzięczny chichot Hermiony, która opróżniała właśnie drugą butelkę Ognistej. Na stole leżały resztki mocno zakrapianych ciast.
- Najlepszego, Granger! - zawył Draco i wzniósł toast kawałkiem Szkota nabitym na widelec.
Gryfonka znowu się roześmiała.
- To jest chyba najciekaw... najciekaw... najlepsza Wigilia w moim życiu - wystękała w końcu wyrywając ślizgonowi butelkę, którą położył na kolanach.
- Nie świruj, Granger. Nie okradaj mnie!
Dziewczyna wykonała bliżej nieokreślony grymas i przytuliła naczynie do siebie.
- Nie oddam ci jej...
Draco przewrócił oczami, wstał i położył się pod choinką.
- Ej! Gdzie ty idziesz? - zawołała żałośnie gryfonka.
Chłopak podniósł się i spojrzał na nią.
- Przecież nigdzie nie idę.
Hermiona odburknęła coś niewyraźnie i położyła się obok niego.
- O, co to jest? - zapytała.
- To się nazywa jemioła, Granger.
- Jemioła? Ale co ona tu robi?
- Wisi.
- Ale dlaczego?
Draco westchnął.
- Po to, żebyś się w końcu przymknęła.
Nachylił się nad nią i ją pocałował. Pal sześć to, że jest szlamą i w dodatku Wrogiem Numer Jeden, przynajmniej jeśli chodzi o życie zawodowe. Ale jemioła rządzi się swoimi prawami, które trzeba szanować.
Hermiona oderwała się od niego po dłuższej chwili.
- Tutaj? Na dywanie? Ty to rzeczywiście jesteś... - zaczęła.
- Oj, przymknij się wreszcie - przerwał jej długim pocałunkiem.
- Wesołych świąt. - Powiedziała już innym tonem.
- Moment... Ty wcale nie jesteś pijana!
Hermiona zaśmiała się i krótko ucięła jego protesty.
- A jakie to ma znaczenie?
Ślizgon wzruszył ramionami.
- To w takim razie omińmy całą resztę niepotrzebnych bzdur i od razu chodźmy do sypialni, co? - zaproponował.
- Ale mi chyba nie wolno tam wchodzić...
- Masz rację. W sumie i tak nie chce mi się wstawać, bardzo wygodnie się na tobie leży.
Gryfonka się zaśmiała.
- To był chyba najlepszy komplement jaki usłyszałam w życiu.
- No cóż, wiadomo przez kogo został wypowiedziany.
- Oj, przymknij się już - przedrzeźniła go i mocno pocałowała.
Draco obrócił się i całkowicie znalazł się nad nią, pomału odpinając guziki jej bluzki.
A jemioła nad ich głowami coraz bardziej się rozrastała.
~~~~~
Dziękuję bardzo za ponad 1000 wyświetleń, to chyba najlepszy prezent jaki mogłam dostać! :D
A tym czasem wesołych świąt, kochani :)
Super :D
OdpowiedzUsuńŚwietne, jak zwykle. A 1000 wyświetlenie to ja nabiłam ^^. Już czekam na następne.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, bo special z Dramione się już wyprodukował. :D
Pff... A mnie w życzeniach uwzględnić to nie łaska. Ja! Twój najwierniejszy czytelnik! :D B.
OdpowiedzUsuńCudowna i wyjątkowo klimatyczna! :D
OdpowiedzUsuńWesołych :)
M.
hahahahah, NAJLEPSZE <3 Czekam na więcej, weny ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam :
historiaomiloscipannyblackdragon.blogspot.com
i
dramioneodnienawiscidomilosci.blogspot.com
Cool!!!! :D
OdpowiedzUsuń