niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział V

Hermiona leżała na łóżku i płakała. Nie chciała pokłócić się z Ginny. Jednak jej duma nie pozwalała jej jako pierwszej wyciągnąć ręki na zgodę.
Musiała wziąć się w garść.
Zeszła z łóżka i poszła do łazienki. Drżącym ruchem ręki transmutowała prysznic w niedorobioną wannę i napuściła do niej wrzącej wody. Zaciskając mocno zęby zanurzyła się w niej po sam czubek głowy.


Draco westchnął ciężko opadając głębiej na fotel. Na biurku, wokół niego i pod nim leżały stosy papierów. Milion kopii tych samych dokumentów. Na parapecie stało pół tuzina kubków, filiżanek i drugie tyle opakowań z kawą na wynos.
Ślizgon miał już powoli tego dosyć. Echem w jego głowie odbijały się słowa Granger. Dopiero teraz zdał sobie naprawdę sprawę jak bardzo go nienawidziła.
Wstał zirytowany i zaczął chodzić po gabinecie. Wypił duszkiem kolejną kawę, chwycił marynarkę i wyszedł.
- Panie Malfoy, mam dokumenty, o które pan prosił... - zaszczerbiotała sekretarka szybko zrywając się z miejsca.
- Nie teraz, Poppy. - Powiedział szybko i powstrzymał ją ruchem ręki. - Rzuć to na resztę papierów, albo gdziekolwiek indziej. I załatw mi koniecznie ekspres do kawy.
- Ale dokąd pan idzie? Przecież zaraz przedstawiciel...
- Będę nieosiągalny do końca dnia. Wyślę ci sowę, czy przedłużę swoją nieobecność.
- Ale, panie Malfoy...
Nie otrzymała odpowiedzi, bo Draco się teleportował.
- Granger! - zawołał wchodząc do mieszkania.
Rzucił marynarkę na dywan i pobiegł do sypialni. Nie było jej tam. Stanął pod drzwiami łazienki i zapukał.
- Granger? - zapytał i uchylił drzwi.
Hermiona siedziała w wannie zanurzona po szyję w pianie. W pomieszczeniu było aż siwo od dymu. Na podłodze leżało kilka niedopałków.
- Co ty tu robisz? - zapytała gniewnym tonem. - Już nawet w łazience człowiek nie może mieć odrobiny prywatności?
- To raczej ja powinienem zadać to pytanie. - Powiedział ślizgon jednym ruchem różdżki pozbywając się dymu. - Staczasz się, Granger... - stwierdził opierając się o framugę.
- Ciekawe przez kogo... - odpowiedziała Hermiona wypuszczając strużkę dymu z ust.
Przez głowę Draco przeszła myśl, że dziewczyna w wannie z papierosem wygląda bardzo pociągająco. Utkwił wzrok w jej nodze wystającej nad powierzchnię piany.
- Napatrzyłeś się już? - zapytała gryfonka unosząc brwi.
Malfoy spojrzał na jej twarz.
- Dlaczego to robisz? - zapytał nagle.
- Robię co?
- Dobrze wiesz, co...
Twarz dziewczyny spoważniała.
- Nie muszę ci się spowiadać ze swojego życia.
- Gdzie się podziała ta aktywistka niosąca wolność uciśnionym skrzatom? - zironizował Draco z nonszalanckim uśmiechem.
- Na urlopie - z ust Hermiony wydobył się kolejny obłoczek dymu, który rozwiał się tuż pod sufitem.
- Granger, wróć - zaśmiał się Malfoy.
- Cały czas tu jestem - gryfonka uśmiechnęła się delikatnie.
- Dobra, wyskakuj z tej wanny, bo się do reszty pomarszczysz. I oddawaj mój prysznic.
Dziewczyna rzuciła w niego mydłem, które trafiło trochę powyżej jego głowy.


Hermiona leżała na plecach na kuchennym blacie lewitując różdżką jabłka nad swoją głową.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał Draco wychodząc z sypialni z małą sówką na ramieniu.
- Myślę. Jestem chora, mogę robić coś nietypowego. - Powiedziała odwracając głowę w jego stronę. - A ty co robisz?
- Wysyłam właśnie sowę do mojej asystentki, że nie będzie mnie w pracy do końca tygodnia.
- Ale przecież jest poniedziałek. - Zauważyła gryfonka.
- I co z tego? Ktoś musi cię pilnować, Granger. Gdy nie jesteś sobą, jesteś bardzo nieprzewidywalna i możesz sobie zrobić przez przypadek krzywdę.
Hermiona zaśmiała się szyderczo i posłała w jego stronę jedno z jabłek.
- Dzięki, właśnie chciałem jedno wziąć.
Dziewczyna uniosła brew.
- Ono miało cię trafić... Zresztą... Sama potrafię o siebie zadbać i nikt, a zwłaszcza ty, nie musi mnie pilnować.
- Niestety, Granger, prawda wygląda zupełnie inaczej... Nie wierzę, że to mówię, ale muszę sprowadzić cię z powrotem na właściwą drogę.
Gryfonka usiadła.
- Nie żartuj, Malfoy...
- Ale ja wcale nie żartuję - uśmiechnął się łobuzersko i podszedł do niej.
Hermiona spojrzała w jego szare oczy. Draco położył rękę na blacie przypadkiem dotykając jej uda. Potem wziął ciastko z miski i się odsunął. Gryfonka siedziała jak spetryfikowana z głupim wyrazem twarzy. Malfoy zaśmiał się wgryzając w ciastko.
- Co to miało być, Granger? - zapytał złośliwie.
- No ja nie wiem, Malfoy, może ty mi to wyjaśnisz? - wycedziła Hermiona. Zdecydowanie nie lubiła jak ktoś sobie z niej kpił.
- Jeżeli liczyłaś na to, że cię pocałuję, to się przeliczyłaś. Najpierw pozbądź się papierosów, może wtedy pogadamy. - Zaśmiał się i wyszedł na balkon wysłać swoją sowę.
- Niech cię szlag, Malfoy! - krzyknęła za nim.


Zbliżała się pora obiadu. Hermiona najchętniej zamówiłaby pizzę, ale wątpiła, żeby ta okolica była widoczna dla mugoli. W końcu siedemdziesięciopiętrowy budynek wzbudziłby nie lada sensację. Malfoy od pół godziny siedział w łazience, więc mogła w sumie wymknąć się na jakieś dziesięć minut.
Chwyciła płaszcz, wyszła z mieszkania i teleportowała się w boczną uliczkę. Miała przy sobie trochę mugolskiej gotówki, którą przysyłali jej co miesiąc rodzice na niezbędne mugolskie wydatki.
Gryfonka mijała różne restauracje i pizzerie, ale stwierdziła, że nie tego szuka. Weszła do znanego sobie lokalu i uśmiechnęła się do siebie. Bardzo dawno jej tam nie było..
- Gdzieś ty była, Granger? - zapytał Draco gniewnie mrużąc oczy.
- Załatwić sobie obiad - dziewczyna wzruszyła ramionami i minęła ślizgona wchodząc do kuchni.
- Nie wolno ci wychodzić, mam cię znowu przykuć do łóżka?
- Tym razem nie dałbyś rady...
- Założymy się?
- Nie. Jestem głodna. - Powiedziała, jakby to przesądzało sprawę.
Hermiona postawiła na blacie siatki, których Draco wcześniej nie zauważył. Wyjęła z nich dwie kawy na wynos, kawałek sernika, duże płaskie pudełko i mniejsze sześcienne.
- Co to jest? - zapytał Malfoy marszcząc nos.
Gryfonka nie odpowiedziała, tylko wzięła wszystko i zaniosła do salonu. Zaintrygowany chłopak poszedł za nią i usiadł naprzeciwko niej.
Hermiona otworzyła mniejsze pudełko i wydobył się z niego przyjemny aromat.
- Co to? - ponowił pytanie Draco.
- Chińszczyzna, chcesz trochę?
Ślizgon przywołał z kuchni talerz i postawił przed gryfonką. Hermiona uśmiechnęła się ironicznie i nałożyła mu trochę. Wręczyła mu też pałeczki, na które spojrzał szeroko otwartymi oczami.
- I niby co ja mam z tym zrobić? - zapytał zdziwiony.
- Jeść.
Dziewczyna transmutowała swój fotel w wielką czerwoną poduszkę i usiadła na niej po turecku. Spięła włosy w koka i zaczęła jeść.
Draco przez chwilę się jej przyglądał i również zmienił swój fotel w poduszkę, tyle że zieloną. Chwycił pałeczki i próbował coś nimi zrobić.
- Eee... Granger?
Hermiona podniosła wzrok znad swojej porcji i zaśmiała się na widok nieporadności Malfoya. Draco uśmiechnął się, gdy ich spojrzenia się spotkały.
- Tak?
- Mogłabyś mi pomóc?
- Ja? Od kiedy prosisz mnie o pomoc w jakiejkolwiek sprawie?
- Proooszę.. - Ślizgon zrobił minę zbitego psa, na co Hermiona zaśmiała się jeszcze głośniej.
- Dobrze - powiedziała i z uśmiechem transmutowała jego pałeczki w widelec.
Draco wzruszył ramionami i zaczął jeść. Gryfonka pokręciła głową i wróciła do swojej porcji.


- Pizza była lepsza. - Powiedział Draco siedząc na poduszce obok Hermiony i jedząc kawałek sernika.
- Myślę, że ten jeden raz mogę się z tobą zgodzić, Malfoy - odparła przykładając kubek z kawą do ust.
- Ten jeden raz? Chyba żartujesz.. Ja zawsze mam rację.
- No raczej nie, Malfoy... Nie zapominaj, kto był najlepszy na naszym roczniku.
- Pfff... No tak, zapomniałem, że mówimy o kujonach... - Draco westchnął teatralnie i zaraz oberwał poduszką w głowę. - A to za co? - zapytał z wyrzutem.
- Za nic, tak sobie - gryfonka uśmiechnęła się szeroko. Odsunęła się od niego, bo wiedziała, co zaraz nastąpi.
- Oj, Granger, możesz uciekać do woli, i tak zemsta cię nie ominie... - Ślizgon uniósł prowokacyjnie brew i zaczekał, aż dziewczyna odstawi kubek za stół.
Hermiona szybko poderwała się z miejsca, ale Draco złapał ją w pasie i oboje przewrócili się na dywan. Dziewczyna odturlała się na bezpieczną odległość i ponowiła próbę ucieczki. W trzech susach dopadła drzwi sypialni i zamknęła się w niej. Oparła się o drzwi. Pora wcielić swój plan w życie.
Usłyszała kroki na schodach i mocniej zaprała się o podłogę.
- Granger.. - zawołał ślizgon. - Ja wiem, że tam jesteś...
- Ja się izoluję dla twojego bezpieczeństwa, nie chcę cię zarazić.
- I dlatego zajmujesz moją sypialnię? Ja w tym wyczuwam raczej zaproszenie... - mruknął uwodzicielsko.
Hermiona oczami wyobraźni widziała jego minę, gdy wypowiadał te słowa.
- Zboczeniec.. - burknęła gryfonka, na co Draco się zaśmiał.
- To jak, wpuścisz mnie?
- Dlaczego miałabym to robić?
- Ponieważ to mój pokój?
- No tak, argument nie do przebicia...
- Ja o tym doskonale wiem.
Hermiona prychnęła i odsunęła się. To był idealny moment.
Otworzyła drzwi i ujrzała Malfoya opartego nonszalancko o futrynę.
- No widzisz, to nie było takie trudne, prawda? - zapytał.
- Owszem. To również. - Uśmiechnęła się, ujęła jego twarz dłońmi i go pocałowała.
Po dłuższej chwili odsunęła się od niego i uśmiechnęła jeszcze szerzej.
- Co to było, Granger? - wydusił z siebie mocno zaskoczony Draco.
Gryfonka wzruszyła ramionami.
- Wybacz, ale kawa mi stygnie - puściła do niego oko i wróciła do salonu zostawiając osłupiałego ślizgona w drzwiach sypialni.

6 komentarzy:

  1. Hah, Hermiona wciela swój plan w życie. :)
    Rozdział świetny, no i dłuższy niż poprzedni :>
    Wyobraziłam sobie Dracona próbującego jeść pałeczkami, hahah :D
    Dodałam Twojego bloga do 'polecanych' u mnie :P
    Zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, Hermiona w roli uwodzicielki. Tylko czekałam aż zamienisz ich role, bo H. zgrywa kompletnie inną osobę niż ta, którą znamy z kanonu: pali, olewa wszystko, nie przejmuje się tym, co ludzie o niej pomyślą, a na koniec całuje człowieka, za którym nie przepada. No, przynajmniej płacz i smutek pozostał. Chociaż szczerze nie wiem, dlaczego płakała. Ta kłótnia z Ginny wcale nie wyglądała jak kłótnia, a one mają jakieś durne dumy, które tylko zepsują całą przyjaźń. Gdybym ja miała się tak obrażać na wszystkich to zostałabym kompletnie sama, bo wiecznie się kłócę. Jakiś skrzywiony charakter.
    No nic, czekam na kolejny rozdział i zapraszam na nowość u mnie :)

    Pozdrawiam, Donna.
    [ sprzeczne-uczucia ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Przewspaniały, przecudowny rozdział :D Ulala Hermiona taka niegrzeczna ;) mina Malfoy'a hehehe (śmiech jak Żyła). Świetny rozdział. + za to że jest dłuższy. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuhuhuhuhuuu! :D Hermiona wciela plan w życie ^-^ Miejmy nadzieję, że Draco nie ma takiego samego planu, bo wtedy byłpby trochę śmiesznie xD Hah.. Wyobraziłam to sobie.. On do niej zarywa, ona myśli że jej plan wychodzi. Ona do niego zarywa, więc i on myśli, że jego plan wychodzi a tu nic nie wychodzi xD.. ale tego chyba nie masz w planach :p
    Uwielbiam czytać twoje opowiadanie. Te scenki, to wszystko.. no trafiłaś w mój gust w 1OO% ! Nie wyobrażam sobie, że możnaby było coś tu poprawiać, czy się czegoś doczepiać ;)
    No to czekam na kolejny rozdzialik i weny życzę! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, nie spojleruj innym! xDD mój plan jest nieco podobny do tego, ale będzie parę bonusów ;)

      Usuń
  5. O loool xD WCIELANIE PLANU W ŻYCIE <3 ZAJEBIŚCIE :D
    Płaczę ze śmiechu xD

    Zapraszam :
    historiaomiloscipannyblackdragon.blogspot.com
    i
    dramioneodnienawiscidomilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE KARMIĄ WENĘ :)